To wielkość naszego charyzmatu. Ciągły kontakt z dziećmi i młodzieżą pomaga przeżywać nam ojcostwo. Wyświęcony kapłan często od razu jest postrzegany jako ojciec i staje się dla wielu duchowym ojcem. Przypomina mi się sytuacja, kiedy na początku mojej kapłańskiej posługi przybiegło do mnie dziecko z patologicznej rodziny. Zadanie mężczyzny wobec swojej rodziny porównać można do odpowiedzialności sternika. To mężczyzna, jako dalekowidzący ojciec i mąż, powinien czujnie wypatrywać wszelkich zagrożeń, które wyłaniają się przed rodziną i troszczyć się o odpowiedni kurs wspólnej drogi. To jednostka do zadań specjalnych. Opiekun, głowa rodziny, przyjaciel, złota rączka lub po prostu… tata. 23 czerwca obchodziliśmy Dzień Ojca. Warto zastanowić się, jak przedstawiany jest ojciec w reklamie? Komercyjna spirala wokół Dnia Ojca dopiero się rozkręca. W Polsce świętujemy go dopiero od 1965 roku. Caly Serial Online Głowa rodziny do obejrzenia na FullView . Odpręż się i oglądaj Family Guy. FullView - Twoje własne kino domowe online bez rejestracji! głowa rodziny: osoba, która w rodzinie pełni funkcje przywódcze; w tradycyjnych domostwach jest to mężczyzna (ojciec dzieci). głowa domu: osoba, która w rodzinie pełni funkcje przywódcze; w tradycyjnych domostwach jest to mężczyzna (ojciec dzieci). Głowa rodziny (1999) s21e13 Samotny biały ojciec (2023) - Sprawdź informację o tym odcinku: obsada, twórcy, galeria i forum odcinka. Głowa rodziny — Ojciec jest głową rodziny. Żona oczekuje od niego miłości i zrozumienia, pomocy w wychowaniu dzieci, i to jest słuszne. Dzieci są zarówno jego jak i jej, i jemu również zależy na ich dobru. Dzieci spoglądają na ojca jako na żywiciela i przewodnika. Gdy do ojcostwa nie przyznaje się mąż. Jeśli kobieta jest mężatką lub urodziła dziecko w okresie do 300 dni od ustania małżeństwa, ojcem dziecka, z punktu widzenia prawa jest jej mąż - obecny lub były (art. 62 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego). A jeśli utrzymuje on, że nie jest ojcem dziecka żony, musi złożyć do sądu – utrzymanie i ochrona rodziny6. Mężczyzna ma zapewnić warunki roz-woju rodziny i czuwać nad wszechstron-nym rozwojem wszystkich jej członków. Zadaniem każdego mężczyzny jest rów-nież utrzymanie i ochrona rodziny. Czę-sto bywa tak, że jego pensja jest podsta-wą egzystencji rodziny. Jednak w obec-nej rzeczywistości w wielu rodzinach Patrick George Duffy (ur. 17 marca 1949 w Townsend) – amerykański aktor, reżyser i producent telewizyjny i filmowy.Zagrał rolę Bobby’ego Jamesa Ewinga w operze mydlanej CBS Dallas (1978-1991), za którą w 1985 dostał nagrodę Soap Opera Digest dla najlepszego aktora w serialu czasu największej oglądalności, a w 1987 otrzymał niemiecką nagrodę Bambi. YzVaH5. Rozumiem Cię i nie dziwię Ci się, że masz dosyć. Ale postaw się w sytuacji swojego ojca - wychowa się w latach gdzie po zawodówce praca już na Ciebie czekała, gdzie każdy miał pensję i to czesto nie małą, kwestia tylko tego aby coś znaleźć i kupić. Teraz jest odwrotnie. Żyjemy w kraju w którym rząd nie pomaga młodym ludziom po studiach znaleć pracę a co mówić osobom starszym/ w srednim wieku? Takze Twoj tata w pewnym sensie ma racje, problem jest tylko taki, że ciągle o tym mówi. A dlaczego mówi, a no dlatego, że stresuje się brakiem pracy, może ma stany depresyjne z tego powodu, czuje się bezwartościowy, bo nikt go nie chce zatrudnić (obwinia za to rząd i nie sposób się tu z tym nie zgodzić), a także czuje się źle, niepotrzebny bo nie może być wsparciem dla rodziny, nie może jej utrzymac. Dla niego jako ojca i meża, głowy rodziny to naprawde problem. Także on o tym mówi bo ciagle o tym mysli, obwinia tych przez których nawarstwiają się Wasze problemy. Twój ojciec jest nastawiony anty i wylewa swoje żale mając nadzieję, że go zrozumiecie, wesprzecie w tej samotności. Nie ma sensu wdawać się w kłótnie a próbować wprowadzić pewne zmiany, np. odciągnąć go sprzed telewizora a np. w internecie niech sobie czyta coś co interesuje turystyka, akwarystyka, itp. Niech zacznie mieć hobby, aby odciągnąć się od tego co go stresuje i może prowadzić nawet do jakichś nerwic. A Ty i mama starajcie się może o pomoc MOPRu lub spróbuj znaleźć np. weekendową pracę, jeśli nie pracujesz. fot. Adobe Stock, Africa Studio Przeglądając dokumenty, które zostały po Stefanie, gryzłem palce z nerwów. Byłem pewien, że zostawił wskazówkę dotyczącą mojego pochodzenia, nie mógł odejść, nie wyjawiając mi prawdy. Przez pół życia wierzyłem, że jestem jego synem, owocem sekretnej miłości, która kiedyś łączyła mamę i najlepszego przyjaciela rodziny. Stefan pomagał nam we wszystkim, zawsze miał dla nas czas. Nigdy nie odmawiał przysług Do mamy i do mnie – jego jedynego syna. Byłem nawet trochę do niego podobny, szczególnie jak się sobie dobrze przyjrzałem. Młodszy brat Jurek wyglądał jak miniatura naszego ojca, co do tego nie było wątpliwości. Ale ja? Miałem ciemną czuprynę jak Stefan. Albo jak mama, ale wolałem myśleć, że kolor włosów odziedziczyłem po prawdziwym ojcu. Co skłoniło mnie do rozważań nad tajemnicą pochodzenia? Powroty naszego ojca do domu. Mówię oczywiście o facecie, którego nazwisko noszę, a który zatruł nam życie, pojawiając się cyklicznie, gdy na niemieckich budowach był akurat przestój. Przyjeżdżał i zaczynał rozstawiać nas po kątach. Nie miał łatwego charakteru, o nie. Czasem się zastanawiałem, co by było, gdyby nie musiał wyjeżdżać za zarobkiem. Czy zżylibyśmy się, przyzwyczaili do siebie i byłoby łatwiej? Nasz ojciec chyba żałował, że założył rodzinę, na którą musi pracować. Nie lubił nas, żeby nie powiedzieć gorzej. Mama i ja musieliśmy znosić jego zaczepki, tylko Jurka zostawiał w spokoju. Może dlatego, że był taki podobny do niego. Im byłem starszy, tym bardziej ojciec się mnie czepiał, jakby przeczuwał, że nie jestem jego synem. Wyśmiewał wszystko, co robię, wyzywał od najgorszych i próbował karać. Raz uciekłem przed nim do Stefana, a on powiedział, żebym nie prowokował starego i zacisnął zęby. Niedługo ojciec wyjedzie i znów będzie jak dawniej Bo dobrze nam było bez niego. Mieliśmy ciepły dom, kochającą mamę i Stefana, gotowego w razie czego pośpieszyć z pomocą. To on był dla mnie wzorem mężczyzny. Nauczył mnie wymieniać kolanko pod zlewem, wbijać prosto gwoździe i pisać wypracowania. Zawsze mogłem z nim pogadać od serca, nigdy się ze mnie nie śmiał i nie złościł. Tylko jemu wykrzyczałem swój zawód, kiedy Majka puściła mnie w trąbę. Zachował się jak prawdziwy mężczyzna, nie pocieszał mnie, nie próbował umniejszać młodzieńczego dramatu. Po prostu siedzieliśmy razem, milcząc, a ja czułem, że nie jestem ze swoim zmartwieniem sam. W takich chwilach rosło we mnie przekonanie, że jestem jego synem. Cóż innego mogłoby skłonić takiego fajnego człowieka do opieki nad nieopierzonym młokosem i jego matką? Zawsze myślałem, że Stefan spadł nam z nieba. Gdyby nie on, nie wiem, co by się ze mną stało. Stosunki z moim ojcem zaogniały się z latami, by przekształcić się w nienawiść z elementami rywalizacji. Dorosłem, zhardziałem i to strasznie go denerwowało. Na każdym kroku próbował mnie upokarzać, udowadniać, że jeszcze on tu rządzi. Byłem pewien, że ten człowiek mnie nienawidzi. Tylko głębokie przekonanie, że nie jestem z nim spokrewniony, ratowało mnie przed powzięciem nieodwracalnej decyzji, bo były chwile, kiedy miałem wszystkiego dość. Jego, siebie i naszego życia. Tylko myśl, że Stefan jest moim prawdziwym tatą, pozwalała mi znosić prymitywne zaczepki i niesłusznie wymierzone kary. Do razów byłem przyzwyczajony, bolała niesprawiedliwość. Ojciec się na mnie wyżywał, bo zwyczajnie mnie nie znosił. Niemożliwe? Bo dzieci trzeba kochać? Dziś już wiem, że niekoniecznie, ale kiedy byłem młodszy, ratowałem się myśleniem, że on jest dla mnie taki okropny, bo czuje, że nie jestem z jego krwi. We wszystkim wzorowałem się na Stefanie, chciałem być taki jak on Nauczył mnie, żeby nie robić z gęby cholewy, bo mężczyzna ma tylko jedno słowo. – To cię nauczy nie szafować słowami – tłumaczył. – Dwa razy pomyśl, zanim coś powiesz, a jak już powiesz – przepadło. Nie goń za słowem jak za gołębiem, bo nie złapiesz. Innym razem rozmawiałem ze Stefanem o kobietach. – Szanuj je i kochaj, a one ci się odwdzięczą – mówił, a ja oczywiście wtedy nie wierzyłem, byłem zbyt młody. Ale chłonąłem nauki Stefana, jednego z najprzyzwoitszych mężczyzn, jakich znałem. Kiedy po kolejnej awanturze ze swoim ojcem siedziałem ponury w jego kuchni, siorbiąc gorącą herbatę, nie pocieszał mnie. Nie rozgrzeszał ojca, nie próbował niczego wyjaśniać, nie mówił, że będzie lepiej. Po prostu przy mnie był. Kiedyś powiedział, że jeśli naprawdę będę chciał, zostawię to wszystko za sobą. Nigdy nie zapomnę krzywd z dzieciństwa, ale z czasem przestaną być ważne. – Pójdziesz dalej, otrząsając błoto z butów – wyczarował przede mną sugestywny obraz. Zachichotałem. Tak, to było coś. Chciałem uwolnić się od złości na ojca, przestać o nim myśleć. Zostawić go za sobą, daleko w tyle. Dostałem od Stefana marzenie, dla którego mogłem żyć Miałem niespełna osiemnaście lat, kiedy nadarzyła się okazja do szczerej rozmowy z mamą. Zapracowana jak zwykle, pieliła grządki z warzywami. Kucnąłem obok, żeby jej trochę pomóc. Ostatnio nie wyglądała najlepiej, chociaż twierdziła, że nic jej nie jest. – Czy on jest moim ojcem? Muszę to wiedzieć – wystrzeliłem z największego działa. To był impuls, chwilę później chciałem się ugryźć w język, ale było za późno. – Kto?! – mama była zdumiona i zaniepokojona. – Stefan – zaszemrałem, bo jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Tego również nauczył mnie mój sekretny tata. – Bój się Boga, o czym ty mówisz! To nieprawda! – mama trwożliwie rozejrzała się wokół. Na prowincji nawet drzewa mają uszy. – Coś ty wymyślił! Nikomu tego nie mów, jeszcze ojciec usłyszy. I tak ma ciężką rękę, a jak jeszcze wbije sobie do głowy, żeś ty nie jego, będzie straszny! Miała rację. Zrozumiałem, że muszę milczeć. Mama wszystkiemu zaprzeczyła, ale co miała robić? Przyznać się do małżeńskiej zdrady sprzed lat? Musiała zadbać o bezpieczeństwo syna. Ukryła moje pochodzenie i bała się, że tajemnica wypłynie. Może nawet Stefan nie wiedział, że ma syna? Opiekował się mną jak rodzonym, bo się domyślał, ale pewności mieć nie mógł. Ja też jej nie mam, ale chcę być taki jak on. Był dla mnie wzorem, najlepszym ojcem, jakiego mogłem sobie wymarzyć. Jestem mu wdzięczny, że umożliwił mi wyrwanie się z domu. Wierzył we mnie bardziej niż ja sam. Poświęcił oszczędności, abym mógł iść na studia, bo nasz ojciec robił wszystko, żeby wybić mi ten pomysł z głowy. Egoistycznie chciał, żebym został w domu i zajął się nim na starość. Dlaczego ja, a nie jego faworyt Jurek? Tego nigdy się nie dowiem, stary wciąż żyje, ale nie należy do wylewnych. Stefan dał mi wsparcie i nadzieję na lepszą przyszłość. Dzięki niemu otrząsnąłem błoto z butów i zobaczyłem świat, dokładnie tak, jak przepowiedział. Mam dobry zawód, dużo podróżuję. Do domu przyjeżdżam najrzadziej, jak mogę, bo tam rezyduje ojciec. Postarzał się i nie jest już taki groźny, ale nadal coś boleśnie mnie ściska w żołądku, gdy go widzę. Nie mamy ze sobą zbyt wiele wspólnego. Przeszukałem wszystkie dokumenty po Stefanie i nie znalazłem niczego, co by świadczyło, że był moim ojcem. Chociaż można to łatwo wytłumaczyć. Stefan, do końca lojalny, zachował tajemnicę, uporządkował papiery przed śmiercią, żeby nie narażać mnie i mamy na plotki. Ale potraktował mnie jak swojego jedynego spadkobiercę, zapisując mieszkanie w miasteczku. Co prawda i to wytłumaczył w liście do mnie: „Żebyś miał dokąd wracać, jak rozwiniesz skrzydła”. Wiedział, że muszę założyć własne gniazdo, dał mi tę możliwość, do końca troszcząc się o mnie jak prawdziwy ojciec… Więc może jednak przeczucie mnie nie myliło? Mogę to łatwo sprawdzić, wynik testu DNA dostanę w ciągu kilku tygodni. Tylko czy tego rzeczywiście chcę? A jeśli okaże się, że jestem synem faceta, który mnie nienawidzi? Tego bym nie zniósł. Wolę myśleć, że moim tatą był Stefan, człowiek, którego kochałem jak ojca. Zawsze będę mu wdzięczny za to, że uwierzył we mnie, pomógł przejść przez trudne dzieciństwo i otworzył przede mną świat. Czytaj także:Teściowa sfałszowała badania DNA, by rozbić nasze małżeństwoGdy zaszłam w ciążę ze Zbyszkiem, najpierw kłamałam że to nie jego dzieckoZbliżały się moje 30-te urodziny, a mój facet nawet nie myślał o ślubie Ks. Mariusz PohlOpiekun nr 62 Każdy, kto ma na swoim utrzymaniu rodzinę, wie, jaka to wielka odpowiedzialność. I nie chodzi tu głównie o zaspokajanie potrzeb materialnych i bytowych, lecz bardziej chyba o troskę o całokształt i spójność życia rodzinnego. Każdy mąż i ojciec chciałby tu olśnić swoich bliskich i zapewnić im możliwie najlepsze warunki do życia. Józefowi nie było to dane: był niejako skazany na ubóstwo, bezdomność i emigrację. Ale w tych wszystkich niesprzyjających okolicznościach potrafił trzeźwo i pokornie ocenić siebie i swoje możliwości, i podjąć adekwatne do tego postępowanie. W sytuacji, w której wielu współczesnych mężczyzn załamałoby się, popadając w rozpaczliwe zniechęcenie lub ucieczkę w alkoholizm, Józef nie tylko, że się nie załamał, ale z zadziwiającą skutecznością potrafił zapewnić maksimum tego, co było możliwe do osiągnięcia. Niewątpliwie wsparciem było dla niego zrozumienie i akceptacja ze strony Maryi: potrafiła się Ona cieszyć i dziękować za to, co miała, odrzucając nierealne oczekiwania. Ile rodzin odzyskałoby dziś pokój i szczęście, trzeźwo oceniając swoje możliwości i wykorzystując je w całej pełni, zamiast gonić za niespełnialnymi mrzonkami i zasypując się pretensjami. Wsparcie dla rodziny Ta troska i skuteczność św. Józefa wymagała wielkiej wytrwałości, nadziei i hartu ducha. Także współcześni ojcowie powinni być dla swoich żon i dzieci podporą i ostoją w sytuacji kryzysu czy trudności. W skrajnych przypadkach, pomimo najszczerszych chęci i zaangażowania, nie da się nieraz znaleźć natychmiastowego rozwiązania, lecz trzeba jedynie utrzymać to, co się ma i uratować nadzieję, by przetrwać jakoś trudne czasy. Ta nadzieja nie jest matką głupich, jak nam się nieraz wmawia, podsuwając zamiast konkretnego działania i zaangażowania, postawę jakoś to będzie”. Nadzieja jest niezbywalnym warunkiem życia. To, co dziś przeżywamy, jest w znacznej mierze fundamentalnym kryzysem nadziei, zapału i chęci działania. To, że jest bardzo trudno i praktycznie nic się nie da zrobić, oznacza, że ojciec powinien dodawać swoim bliskim otuchy, że powinien minimalizować duchową udrękę. Nieraz tylko to pozostaje i ta wątła nadzieja wielokrotnie wystarcza, by uratować rodzinę. Czasy ostatniej wojny dały na to wiele przykładów. Ciekawe, jak my odnaleźlibyśmy się w takich sytuacjach? W życiu jest inaczej A trzeba sobie także uświadomić, że życie bez udręk jest możliwe tylko w reklamie. Tylko tam człowiek jest zawsze zdrowy, piękny, młody, a jeśli nie, to zażywa zaraz cudowny lek, który natychmiast usuwa dolegliwość. Ale to kłamliwa propaganda i sianie złudzeń. W życiu jest inaczej. Próżno nam tęsknić za idealnymi warunkami i rozwiązaniami: są one niemożliwe. Ale właśnie dlatego nie wolno nam się dyspensować bezsilnością i wykorzystywać trudności jako wymówkę od wysiłku, że się nie opłaca, lecz tym bardziej robić to, co jest możliwe do zrobienia. Właśnie tak zawsze postępował Józef. W Betlejem najpierw zapukał do każdych drzwi, a gdy okazały się zamknięte, poszukał najprzytulniejszej i najcieplejszej zapewne groty. Nie porywał się na rozpaczliwą walkę z siepaczami Heroda - jak zapewne uczyniliby bohaterowie kina akcji, będący wzorem dla wielu przyszłych mężów i ojców - lecz wybrał nie tak może chlubne, ale na pewno jedynie skuteczne wyjście: ucieczkę. Gdy po powrocie z Egiptu spostrzegł zagrożenie w Judei ze strony Archelaosa, bez żalu zrezygnował ze swego Betlejem, by osiedlić się w dalekim Nazarecie, cieszącym się wtedy raczej nie najlepszą sławą. W każdej sytuacji dominował pragmatyzm, trzeźwe rozeznanie możliwości i podjęcie optymalnego rozwiązania. My natomiast w sytuacji, w której nie potrafimy zaimponować i wypaść idealnie, nie robimy już często nic. Może stąd tyle w nas jałowego narzekania, zniechęcenia, bezradności, wymówek i rezygnacji. Św. Józefowi śmiało moglibyśmy przypisać maksymę Marka Aureliusza, zaadaptowaną jako modlitwa ruchu Anonimowych Alkoholików. „Boże, spraw, abym zmieniał to, co zmienić mogę, bym nauczył się akceptować to, czego zmienić nie mogę i bym umiał odróżniać jedno od drugiego”. Oj, jak by się nam wszystkim przydało przyswoić sobie dogłębnie te słowa i nauczyć się postawy, którą one wyrażają. O ile lepiej zaczęłoby się dziać w naszych rodzinach i w Polsce! Wsparcie żony I jeszcze jedno: Józefowi łatwiej było przyjąć taką postawę, bo miał dobrą i mądrą żonę, która bezustannie dawała mu wsparcie i duchowe potwierdzenie słuszności drogi, którą obrał. Wiadomo, że każdy mężczyzna na pierwszym miejscu potrzebuje uznania, wdzięczności i podziwu dla swoich działań i wyników. Może zwłaszcza wtedy, gdy w porównaniu z osiągnięciami innych, nie ma jakichś wielkich powodów do dumy. Najdrobniejszy krytyczny gest czy choćby słowo wymówki ze strony żony, stanowi dla męża cios i klęskę nie do zniesienia, potrafi zachwiać poczuciem własnej wartości i godności. Dlatego tak istotne jest, by żony potrafiły patrzeć nie tylko na wymierne efekty działania, które nieraz potrafią być skromne, lecz przede wszystkim na szczerość zaangażowania i dobrych intencji. One bowiem są znakiem autentycznej służby i pełni miłości. Oby każda kobieta potrafiła to docenić. „Ojciec jest tak samo ważny jak matka, a jak matka gdzieś wyjedzie to nawet ważniejszy” – takie słowa padają w komedii „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” z 1978 roku. To oczywiście żart, ale w skrócie przedstawia podejście do ojcostwa kilka dekad temu. Ojcowie byli ważni, byli głowami rodziny, ale stali trochę z boku. Mieli zarabiać pieniądze, utrzymywać dom, a w wychowywanie dzieci angażować się mniej niż kobiety. Co z tego zostało we współczesnych ojcach? Czy mężczyźni, którzy dziś sami mają dzieci, przypominają swoich ojców?Są zupełnie inni. Mają inne zadania, które – a to bardzo ważne – sami sobie wybrali.– Wydawać by się mogło, że powstaje moda na bycie ojcem – dumnym opiekunem, który w związku z tą rolą ma wysokie poczucie własnej wartości i czerpie z niej satysfakcję. Z drugiej strony, kreowany ideał jest nowością na gruncie polskim, gdzie nadal silne są wzorce patriarchalne, a macierzyństwo często jest utożsamiane z pełnowymiarową opieką i poświęceniem – ocenia dr Marta Bierca, socjolog z Uniwersytetu SWPS, autorka książki „Nowe wzory ojcostwa w Polsce”.Sześć typówDr Bierca jest autorką badań, których wyniki wskazują, że doświadczyliśmy znaczących zmian pokoleniowych. Ale nie oznacza to, że polscy mężczyźni w pełni dostosowali się do nowych zadań. Generalnie ojcowie łączą w sobie zarówno cechy wynikające z tradycyjnego wychowania jak i wprowadzają nowe zachowania. Dr Bierca przeprowadziła wywiady z tysiącem Polaków (to próba reprezentatywna) w wieku 25-45 lat i na tej podstawie wyszczególniła sześć modeli ojcostwa:zasadniczy profesjonalista - relacja z dzieckiem oparta jest na autorytecie i wiedzy, rola ojca to zadanie i forma sprawdzenia się;odpowiedzialny wychowawca - relacja z dzieckiem oparta jest na nauce i doskonaleniu, rola ojca to bycie przewodnikiem i wzorem;odmieniony przez ojcostwo - relacja z dzieckiem oparta jest na wzruszeniach i nadopiekuńczości, rola ojca to impuls do zmiany życia i siebie;niedoskonały opiekun - relacja z dzieckiem oparta jest na nieporadności i ambiwalencji, rola ojca to lekko przytłaczające doświadczenie;uczuciowy obrońca - relacja z dzieckiem oparta jest na ochronie i empatii, rola ojca to kluczowa rola w życiu;dumny kumpel - relacja z dzieckiem oparta jest na przyjaźni i wspólnocie, rola ojca to przyjemność i spełnienie.„Ojcowie są coraz bardziej oddani wychowaniu dzieci – pchają wózki, noszą torby pełne odżywek, pieluch i publicznie okazują dzieciom uczucia. Rodzicielstwo staje się ważną częścią ich tożsamości” – podsumowuje dr nie kwestia płciO tym, że współcześni ojcowie nie są już tacy sami jak ich ojcowie, pokazują także wyniki badań firmy Nationale-Nederlanden. Wygląda na to, że bycie tatą zaczyna się jeszcze przed przyjściem dziecka na świat. Starają się do tego momentu przygotować.„Ich partnerki dosyć nieufnie podchodzą do tej deklaracji, ale uczciwie ponad 80 proc. z nich uważa, że mężczyźni w ich oczach są dobrymi ojcami (32 proc. dla zdecydowanego tak, 53 proc. – raczej tak). Z kolei mężczyźni otwarcie przyznają, że najtrudniejsze jest wspieranie dziecka w jego rozwoju oraz bycie dla niego autorytetem. To opinia prawie jednej trzeciej badanych” – wynika z jeszcze? Że kompetencje rodzicielskie nie są przypisane do płci. Mężczyzna, tak jak kobieta, może być dobrym rodzicem.„Jest to jednak w dalszym ciągu zależne przede wszystkim od tego, kim oni są. Matka może na przykład lepiej rozwijać aspekty poznawcze, ponieważ ma większe zasoby intelektualne, a mężczyzna może mieć więcej kompetencji emocjonalnych, być bardziej opiekuńczy, bo może mieć lepiej rozwiniętą empatię, wrażliwość czy poczucie odpowiedzialności” – analizują autorzy te zmiany?Co wpłynęło na to, że dziś ojcowie są właśnie takimi ojcami? Dr Bierca wskazuje, że wpływ na to mają przemiany na rynku pracy. Zmiany, jakie zachodzą w tej sferze mają znaczenie dla funkcjonowania rodzin.– Aktywność zawodowa wymusza nowe formy zaangażowania pracowników, co z kolei wpływa na funkcjonowanie rodziny. Inna specyfika pracy łączy się także z ambicjami kobiet, którym coraz częściej zależy na sukcesach zawodowych. Efektem tego jest współdzielenie odpowiedzialności zarówno za utrzymanie rodziny, jak i za pełnienie obowiązków domowo-opiekuńczych przez oboje partnerów – uważa bez znaczenia są także media i prezentowany w nich obraz ojca. W tej kwestii warto zwrócić uwagę na reklamy i wyniki badań Agaty Rejowskiej z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W reklamach ojciec jawi się jako:czuły opiekun,pomocnik/przyjaciel dziecka,związany ze sferą domową,przewodnik po świecie,głowa rodziny (tradycyjny model ojcostwa)– W analizowanych reklamach można wyróżnić przekazy jednoznacznie nawiązujące do ogólnego trendu społeczno-kulturowego, który pojawił się w Polsce, czyli mody na „nowoczesne ojcostwo”. Jako przykład można wskazać przekazy włączone przeze mnie do kategorii „ojciec jako czuły opiekun”. Mężczyzna może w nich sobie pozwolić na okazywanie uczuć. Co istotne, nie występuje on jedynie w towarzystwie starszych dzieci, ale także w towarzystwie noworodków i produktów dla nich przeznaczonych (co stanowi pewien przełom) – akcentuje dla dzieckaDr hab. Anna Dudak z UMCS podkreśla, że dziś ojcowie przełamują stereotyp męskości. Taki mężczyzna jest obecnie także partnerem dziecka, jest dla niego autorytetem, tłumaczy, jak należy postępować, jakimi wartościami kierować się w życiu.„Jest stanowczy i konsekwentny, ale w swoim postępowaniu nie przejawia rygoru i surowości – cech stereotypowo przypisanych ojcom. Dostrzega prawa dziecka i traktuje go jako współpartnera w podejmowaniu decyzji. Taki obraz wpisuje się w koncepcję androgyniczności człowieka. Zatem ojciec z powodzeniem jest w stanie wypełniać funkcję ekspresyjno-emocjonalną, jest kochający, troskliwy i czuły, i – co ważne – nie boi się tego okazywać” – co to oznacza dla dziecka?Odpowiedź jest prosta. Mały człowiek buduje swoją podmiotowość, zyskuje poczucie satysfakcji i spełnienia. Ojcowie uczą wrażliwości i pokazują szerokie spektrum zachowań społecznych, a im więcej dziecko ich poznaje, tym łatwiej samo porusza się w społeczeństwie.

mężczyzna jako ojciec i głowa rodziny